czwartek, 1 maja 2014

Majowy weekend

    Przyznaję bez bicia, że ostatnio troszkę zaniedbałem bloga. Zabrałem się za kręcenie filmów, praca, obowiązki, inne zainteresowania... i tak wyszło. Ale właśnie teraz, usiadłem sobie nad talerzem płatków owsianych z mlekiem, ale bez mleka - bo mi brakło, i stwierdziłem, że trzeba trochę nadrobić zaległości. Czy coś się zmieniło od ostatniego wpisu? Hmm... nakręciłem dwie, kolejne części "Historii akwarystyki". No i oczywiście zaniedbałem bloga. Ale co gorsza, zaniedbałem nowo założone akwarium. 120L, jeszcze bez nazwy... powiesiłem tam filtr przelewowy i wpuściłem narybek molinezji. Po krótkim czasie, doszedłem do wniosku, że nie zabezpieczyłem wlotu filtra przed kilkudniowymi rybami. I miałem racje, bo z wpuszczonych ryb pozostało tylko kilka. Mówię wszystkim, że nie należy czegoś robić w pospiechu, a sam się do tego nie zastosowałem. Szybko... szybko, już... już i filtr wisi. A ryby znikały. Dwa dni zajęło mi zorientowanie się w błędzie. Kiedy tylko te dwie piłeczki, które mam w mózgu się zderzyły, i powstał impuls, zaraz założyłem na wlot filtra, kawałem starej pończochy. To oczywiście pomogło, ale też znacznie ograniczyło przepływ. A mogłem założyć siateczkę z większymi oczkami, którą posiadam w przepastnych zapasach akwarystycznych.Ale zderzone kulki już się rozeszły i skończył się proces myślowy. Więc niestety, większość zanieczyszczeń i kawałków roślin powoli zablokowała filtr. Jakoś nie zwróciło to mojej uwagi. W zasadzie akwarium stało i nic się nie działo. Nastąpił lekki atak okrzemków, ale że to normalne w nowym zbiorniku, więc się nie przejmowałem. Ale kilka dni temu, okazało się, ze okrzemki faktycznie zwiały z akwarium, ale ich miejsce zastąpiły krasnorosty. A to już ładnie nie wygląda, szczególnie że usadowiły się w 90% na roślinach trawnikowych. Które oczywiście nie zdążyły jeszcze odbić. Oczywiście najwięcej jest ich w nurcie filtra, który pomimo, że osłabł to i tak dawał niezły przepływ. Ale przepływ wody nie jest powodem krasnorostów. Jest tylko sprzyjający ich rozwojowi. Cóż, zacząłem więc walczyć. Zmniejszyłem ilość światła, zmieniłem pończochę na siatkę, robię częstsze podmiany wody i czekam na rezultaty. Akwarium jest już dość gęsto obsadzone roślinami, więc podejrzewam, że da sobie radę. Ale oczywiście to moja wina. I bije się w piersi swoje i sąsiadki. I kucam na karnym jeżyku. Ale jak to było śpiewane: "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz