Od kolegi z ŁFA (Łódzkie Forum Akwarystyczne), otrzymałem w darze kilkadziesiąt, dopiero co wyklutych ślimaków Pomacea Diffusa, czyli popularnych ampularii. Dlaczego wprowadzam ślimaki do akwariów? Bo, że, z powodu, dlatego, iż... po pierwsze, lubię ślimaki i naprawdę mi one nie przeszkadzają w baniakach, zawsze nadmiar można usunąć, a po drugie, ślimaki są jakby zamknięciem koła akwariowego ekosystemu. Taka ampularia na ten przykład, jest ślimakiem roślinożernym. Ale nie cierpię słuchać, lub czytać bzdur pt. "Ślimaki zjadają mi rośliny". Ślimaki zjadają tylko i wyłącznie, psujące się liście roślin. Więc jeśli rośliny mają "wyżarte" przez ślimaki liście, tzn., że źle rosną, chorują, mają braki pierwiastków. Ampularie z wielka chęcią zjadają przeróżne glony, detrytus czyli MARTWE szczątki roślin, zwierząt i ich odchody. Prawdziwi czyściciele. Czy można mieć akwarium bez slimaków? Pewnie, że tak. Ale ja nie lubię takiej sterylności z wszędzie pojawiającymi się bąbelkami powietrza na roślinach.
No sorry, ale nie lubię. Może się to oczywiście podobać, każdy ma własną koncepcję akwarium i własne gusta. Ampularie są wybitnie przystosowane do życia w warunkach akwariowych. Posiadają skrzela, płuca i syfon oddechowy. Czyli taką "trąbkę" którą gmerają nad powierzchnia wody, łapią z powietrze. Ślimaki te bardzo często decydują się na opuszczenie akwarium. Jeśli je zdążymy w odpowiednim momencie "wyczaić" na dywanie, to należy je ponownie umieścić w akwarium. Nie umierają z powodu braku tlenu, tylko utraty wilgotności.
Ampularie są dużymi ślimakami. Ale bardzo wdzięcznie wyglądają i spełniają swoje funkcje. Oczywiście nie są panaceum na glony. Mogą je zaledwie ograniczyć. I tyle na razie. Nie będę się rozpisywał szerzej o "ampułkach" bo w necie można znaleźć fora i strony poświęcone wyłącznie tym ślimakom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz