czwartek, 25 grudnia 2014

Świątecznie


Lagarosiphon major. Wygląda jak moczarka. Rozsadziłem go we wszystkich akwariach i... we wszystkich akwariach zaczął rosnąć. W sumie nic dziwnego bo to roślina dość łatwa w uprawie. Kiedyś, ten lagarosiphon nosił nazwę moczarka mszysta... ech te zmiany, zmiany. Roślina afrykańska. Ale to wcale nie oznacza, że lubi saharyjskie upały. Wręcz przeciwnie. Temperatury powyżej 20C to już dla niego za dużo. Co wcale nie znaczy, że nie rośnie. Rośnie jak najbardziej, ale... nie zawija liści w dół, co jest jego charakterystyczną cechą. Znacznie cieńsza robi się też jego łodyga. Ale roślinka fajna. Daje dużo tlenu i jednocześnie... zmiękcza wodę. Nie jest to wielka roślina... żartowałem... daje czadu do 2 metrów długości.


Staurogyne repens - roślina z Ameryki południowej. Niby w sumie łatwa w uprawie. A ja mam z nią ciągle problemy. Pierwsze 5 sadzonek zakupiłem dawno temu kiedy ta roślina była nowością i była dość droga.
Pomimo stworzenia jej odpowiednich warunków (jak sądziłem), staurogyne nie chciała rosnąć, traciła liście i karlała. W tym roku zakupiłem ją ponownie. Wiele miesięcy nie chciała rosnąć. Nie zginęła, ale nie przypominała w niczym tego co widziałem na zdjęciach. Dopiero od jakiegoś miesiąca, zauważyłem, że zaczęła powoli rosnąć. Powinienem ja przyciąć, żeby poszła w dół... ale boję się, że znów jej coś odbije i padnie zanim się przyjmie.

Didiplis diandra - Ameryka północna. Wiem, że zdjęcia nie przedstawiają rewelacyjnej kondycji rośliny. No właśnie. Dla jednych roślina prosta, dla innych kapryśna. Dla mnie i taka, i taka. W jednym akwarium rośnie bardzo dobrze i bez żadnych problemów. W drugim... czernieją czubki i środki roślin. No i teraz bądź człowieku mądry i powiedz dlaczego? Czernieje od dołu jak się go za gęsto posadzi... tak mówią teorie... mój nie czernieje od dołu, mimo, że posadzony jest dość gęsto. Czarnieją i zamierają czubki przy przenawożeniu potasem... znowu kolejna teoria... ale ja nie nawożę akwariów, nosz kurde... i do tego z czerniejącej rośliny odbijają małe zielone czubki. Znowu niezgodnie z teorią. W tym akwarium gdzie rośnie ma dużo światła, dobre podłoże i ... mnie wkurza. Zastanawiam się czy przypadkiem nie posadziłem go w złym miejscu, może nie sprzyja mu obecność jakiejś rośliny? To już trochę alchemia i wróżbiarstwo a nie akwarystyka. Może któraś roślina coś "wyżarła"? Bo u kilku innych roślin też zauważyłem pewne zmiany. Najgorsze jest to, że na kilki in minus a na innych odwrotnie. Bądź tu człowieku mądry.





Nymphaea micrantha - Afryka zachodnia. Pierwsze trzy zdjęcie (od góry) przedstawiają już ukorzenioną, młodą sadzonkę. A trzy dolne, sposób jak ukorzeniam sadzonki pozyskane z dużych, jak dłoń, dorosłych liści tej rośliny. Kiedy sadzonka pojawia się u podstawy liścia, liść bezczelnie odcinam, redukuję łodygę liściową do jakichś 5cm. Wokół podstawy liścia (czyli jego środka) obcinam blaszkę liściową, zostawiając jakieś 2-3cm. I tak przygotowaną roślinę "sadzę", pakując kawałkiem łodygi do podłoża. Zarówno "łodyga" jak i resztki blaści liściowej odgniją. Ale zanim zdążą to zrobić, sadzonka zdąży wypuścić korzenie i zakotwiczyć się w podłożu.
A to zdjęcie mojego ulubionego wątrobowca - Monosolenium tenerum czyli Pelii. Nie będę dużo o niej pisał. Rośnie, fajnie wygląda i tyle. Pochodzi z Azji.

A to roślinka o wdzięcznej nazwie - Ammania sp. bonsai. Wyczytałem, że jest też znana pod nazwą Rotala indica ale prawdę mówiąc nie byłem w stanie tego zweryfikować. Na pewno pod nazwą ammania jest bardziej znana, i pod taka nazwą, łatwo ją znajdziecie. Bardzo ciekawa roślina. I pod względem pokroju jak i wielkości oraz ubarwienia. Podobna do bacopa carolinina, ale bardziej zwarta, liście zielone, przechodzące w czubkach do barwy różowej lub czerwonej (w dużym świetle). Rosnąc obok siebie, w dużej ilości tworzy fantastyczny "lasek". Można to zobaczyć np. tutaj. Myslałem, że będę miał z nią jakies problemy. Ale nie. Rośnie... rośnie i rośnie.


I na zakończenie - Lagarosiphon madagascariensis. Gdzieś pośród innych roślin które kupowałem, zaplątała się szczepka wielkości paznokcia. Nie wyrzuciłem (ech ta roślinna pazerność). Pincetą wsadziłem w podłoże i zapomniałem, że tam drania umieściłem. Ale widać był mi wdzięczny za ocalenie bo odbił. Nie jest jeszcze wielkim egzemplarzem, ale daje już radę. Jeszcze kilka tygodni i będzie sporo sadzonek.
I jeszcze taki mały rzut oka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz