wtorek, 18 marca 2014

Paczusia (ku przestrodze)

Na początku informacja. Ten post nie jest po to aby robić antyreklamę jakiemuś sklepowi internetowemu, albo przewoźnikowi. Został napisany ku przestrodze innych kupujących.
W dniu dzisiejszy otrzymałem paczkę. Paczka wyglądała na solidnie zapakowaną. Obłożona była styropianem i owinięta folią. Wydawała się nienaruszona. W środku spodziewałem się belki oświetleniowej 2x39W. Pomimo tego, że wszystko wyglądało na super-hiper, postanowiłem wykorzystać daną mi przez firmę możliwość, czyli sprawdzenie przy kurierze, czy wszystko jest z paczką i jej zawartością w porządku. Po mozolnym cięciu taśm klejących i zdejmowaniu folii zabezpieczającej, oczom mym ukazało się pudełko. Było ono lekko na brzegach (przy otwarciu) wymiętoszone, ale doszedłem do wniosku, że sprzedawca włożył do środka promocyjny nawóz żelazowy (nie używam, ale nie było wielkiego wyboru a promocję warto było zainkasować) i dlatego trochę naruszył boczne zamknięcie pudła. Postanowiłem podnieść pudło i położyć na czymś, aby dokonać wyciągnięcia rzeczonej belki ze środka. Przy podnoszeniu, do uszu doszedł mnie niemiły dźwięk goniących się kawałków szkła. Szybko przeanalizowałem zapamiętaną zawartość paczki i stwierdziłem, że oprócz aluminium (belka), pleksi (osłona), szklane są tylko... 2 świetlówki. Kuriera tez zaniepokoił ten dźwięk, więc spoczął na krześle. W tym momencie poczułem się jak serialowy 40-latek, który w jednym z odcinków wiózł kryształ na Węgry. Wyciągnąłem belkę z tekturowego pudełka. Zagruchotało mocniej.
Oczom moim ukazał się... zapomnijmy o "lesie krzyży"... ukazał się obraz widoczny po prawej stronie. Z dwóch świetlówek T5, pozostały żałosne resztki. Zacząłem analizować przyczynę. Skoro były w środku, to były zamocowane w swoich uchwytach. Przy tak spakowanej paczce, nawet rzucanie nią nie spowodowałoby raczej takiej katastrofy. Uważnie zacząłem się przyglądać samej belce.Od góry (czarnej) na pierwszy rzut oka nic nie było widać. Od spodu (widocznego na zdjęciu) zauważyłem, że w jednym miejscu odgięta jest pleksi. Pomyślałem, że po prostu wysunęła się z rowka, gdzie standardowo jest wsunięta. Niestety nie. Mój wzrok napotkał najgorszy fragment zniszczenia. Od spodu widoczne było wygięcie odbłyśników. Przewróciłem belkę znów górą i przyjrzałem się uważnie. I zobaczyłem to czego za pierwszym razem nie zauważyłem. Wyraźny ślad wgniecenia.
Jakby ktoś coś ciężkiego postawił w tym miejscu, albo po prostu wlazł na to butem. Oczywiście nie na samą belkę, ale na belkę spakowaną i zabezpieczoną do transportu.

Nawet na zdjęciu ciężko to zagięcie zauważyć (jest przy styropianie).
Gdyby to były świetlówki (tylko) to zatrzymałbym belkę i dogadał się ze sprzedawcą w celu dosłania dwóch nowych świetlówek. Ale w tym wypadku, cała belka nadawała się do wymiany. I tu zaznaczam, że wszystko odbyło się szybko i spokojnie. Kurier spisał protokół szkód. Ja zadzwoniłem do sklepu i ustaliłem, że belkę zabiera kurier (ja nie płacę) i za dwa dni przysyłają mi nową belkę.
Zamiast spodziewanego oświetlenia, zostałem ze stertą styropianu.

Ale cóż zrobić. Takie rzeczy się zdarzają. Fajnie, że wszystko poszło sprawnie i obyło się bez zatargów.
Napisałem ten post ku przestrodze. Jeśli coś odbieracie od kuriera i macie taka możliwość aby sprawdzić zawartość, to to róbcie! Nie poprzestawajcie na obejrzeniu paczki, bo w moim wypadku nic niepokojącego nie było widać. Dopiero po otwarciu można było ustalić wszelkie uszkodzenia przesyłki. Więc otwierajcie i oglądajcie. Kurier ma czekać i tyle, taką ma pracę a to są Wasze pieniądze które nie zostały wydrukowane na domowej drukarce, tylko ciężko zapracowane przez Was albo Waszych rodziców. Więc nie wyrzucajcie ich w błoto i korzystajcie z uprawnień które są nam dane. Tyle chciałem napisać. Na smutki, zjadłem ptasie mleczko. Akwarium musi poczekać na światło :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz