poniedziałek, 27 kwietnia 2015

ECHOSONDA - czyli co słychac pod wodą

Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj postanowiłem, że o tym co się dzieje pod wodą opowie Stefan, czyli wypasiona ampularia. Wypasiona na roślinach, kupach i innych odpadach.
Andrzej - Co słychać panie Stefanie?
Stefan - Gówno. Przecież ja nie mam narządu słuchu baranie.
A - No ale widzi pan... tak się mówi...
S - Chcesz obrazić niepełnosprawnych? Przecież ja prawie nic nie widzę...
A - Nie widzi, nie słyszy... to jak mówi?
S - Z woli narratora
A - No dobra, przyjmijmy że tak to wygląda
S - Przyjmijmy
A - Ale opowie pan co nieco o tym co tam... pod wodą... słychać...znaczy nie, czuć raczej
S - No teraz dobrze. Czuć to już lepiej. Węch mam umieszczony w nodze. A konkretnie w stopie.
A - To dobrze, że ja tak nie mam
S - Fakt, warto by zainwestować w mycie nóżek i pranie skarpetek...
A- Cichooo...
S - Dobra... zacznijmy od tego, że mieszkam w największym akwarium, mam do dyspozycji całe 240L wody i gdyby nie ryby to bym był tu szefem
A - Ryby przeszkadzają?
S - Taa... komisje śledczą założyły, pod przewodnictwem gurami... chcą się dowiedzieć gdzie zniknęły 2 żałobniczki, podejrzewają mnie, że je zeżarłem
A - A zeżarł pan?
S - Zeżarłem
A - I tak się pan publicznie do tego przyznaje?
S - Cóż, taka mam fuchę tutaj. Sprzątam. Jestem taki Leon Zawodowiec. Ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że zeżarłem je już jak były sztywne. Ktoś je załatwił wcześniej.
A - Ma pan jakieś podejrzenia?
S - Mam. Ale nie mogę stworzyć własnej komisji śledczej, bo świderki ukryły się w podłożu, a zatoczki po badaniach IQ, uplasowały się tuż za pętem kaszanki.
A - No fakt, ciężko z tego coś ulepić...
S - A w sejmie sobie dają radę.
A - Cichooo...
 S - OK... więc żyję sobie w 240 litrach, chodzę sobie to tu, to tam i obserwuję, jeśli tak mogę powiedzieć, co się w zbiorniku dzieje
A - I co się dzieje?
S - A szefu ciągle coś tu grzebie. Nie ma chwili spokoju
A - Grzebie?
S - Ano grzebie.  Tu coś wyrwie, tam coś posadzi, tu przytnie jakieś zielsko. Normalnie spać nie daje.
A - To frustrujące...
S - No dokładnie. Kiedyś umówiłem się pod korzeniem z taką fajną laską, stopa czysta, duże... czułki... No i idę, idę, idę...
A - Długo pan szedł...
S - Tyle ile trzeba... więc, idę, idę, idę... patrzę a tu...
A - Nie ma laski?
S - Gorzej... korzenia nie ma.
A - Jak to?
S - No zniknął. Potem go znalazłem na końcu akwarium. Ciężko się tu zorientować. Dziś mieszkam w anubiasach, rano się budzę, sięgam po gazetkę a tu informacja, że anubiasy pojechały do Zgorzelca...
A - Do Zgorzelca???
S - Albo do Małkini. Za dużo mu ich było. A że to moja strefa ciszy była to co?
A - No tak, to mało komfortowa sytuacja.
S - Wkurzył mnie... to mu za karę zeżarłem taką fajną trawkę. Hołubił ją, pielęgnował... liczył, że się przyjmie...
A - A pan przyszedł...
S - A ja przyszedłem i zeżarłem. Widziałem go za szybą jak przeklinał. Gorzej niż szewc w poniedziałek.
CDN.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Cięcie roślin łodygowych - przykład

Film o cięciu roślin łodygowych pojawił się już dość dawno ale, że trafiłem akurat na bardzo ładny przykład, to wrzucam zdjęcie. Lobelia Cardinalis, mniej więcej po tygodniu od przycinki. Jak widać, cięcie było dokonane tuż nad międzywęźlem i zgodnie z zasadą "dwóch roślin z jednego międzywęźla" tadaaam... mam piękne, dwie nowe łodyżki.
Dobra... przyznaję się. Wcale nie patrzyłem jak tnę, bo w gąszczu roślin mało było widać. Trochę na czuja i przysłowiowego "macanta". Ale ucięło się dobrze :D.
Bardzo ładnie w ostatnim czasie zaczęła sie u mnie rozwijać ta roślina i kiedy jej trochę namnożę, mam nadzieję stworzyć z niej mały zagajniczek na 2 planie. Opis tej rośliny w dziale ROŚLINY.

środa, 8 kwietnia 2015

A co się ze mną działo?

Długo mnie nie było, choć dawałem znaki życia :D Ledwo, ledwo... ale dawałem.
Niestety, dopadło mnie choróbsko i wylądowałem w szpitalu w Łagiewnikach (Łódź). Trzy tygodnie leżenia i przywiązania do kroplówek znacznie utrudniło mi kontakt ze światem. Ale nie ma co płakać. Na jakiś czas jestem w domu i mam nadzieję,  że po wizycie kontrolnej już tak pozostanie. W szpitalu miałem mało wspólnego z akwarystyką. Przerobienie kaczki na wabikusę sie nie powiodło. Zaszczepianie ducha akwarysty pośród wpółleżących też było nieskuteczne. Słabo reagowali. Nawet pomimo prób odcięcia im dopływu tlenu i soli podawanych dożylnie. Dzięki przyjacielowi, udało mi się zaledwie przeczytać jedną książkę akwarystyczną. Na jej temat wspomnę zapewne w powstającym filmie. A potem pojawi się i tutaj krótki opis. Powoli będę się starał zaktywizować. Ale wierzcie mi, że nie jest to wcale łatwe w obecnym stanie.